Nie da się ukryć, że praca stanowi ważną część naszego życia.
Dla niektórych jednak staje się sensem życia wszak nawet mówi się, że trzeba wybudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić potomstwo. Najczęściej problem ten dotyka mężczyzn, których cechuje szczególna ambicja i chęć dopięcia swego. Ponadto praca i finanse są w dzisiejszych czasach wartością samą w sobie, a więc trudno jest się dziwić, że panowie dostają ciche przyzwolenie na spędzanie wielu godzin w pracy, która początkowo owszem – może dawać satysfakcję jednak z czasem prowadzi nawet do uzależnienia, zwłaszcza jeśli początkowo jest po prostu ucieczką od szarej rzeczywistości. Zawsze jednak jest coś za co i tak też jest w tym przypadku, pracoholik wręcz nagminnie zaniedbuje rodzinę, sen i wypoczynek. Nadmierne zainteresowanie pracą wywołuje stan, w którym czas wolny jest udręką zamiast wywoływać odprężenie.
Nad problemem pracoholizmu po raz pierwszy pochylono się w Japonii, gdzie powstało pojęcie karoshi (śmierć z przepracowania), ale dość szybko stało się jasne, że zachód również się z nim boryka. Na chwilę obecną pracoholizm stał się wręcz niebezpieczną normą. Niemal każdy musi dzisiaj pracować na dwa lub więcej etatów, więc chcąc nie chcąc jest na to narażony. A że lepiej jest zapobiegać niż leczyć, więc pochylmy się przez moment nad tym zagadnieniem.
Chcąc mówić bez ogródek trzeba sobie jasno powiedzieć, że pracoholizm jest po prostu uzależnieniem. I to szkodliwym w równym stopniu co każdy inny nałóg. Powoduje on nieustępliwy przymus pracy bez uwzględniania rodziny, zainteresowań, a nawet potrzeby fizjologicznych, które w takiej sytuacji schodzą na dalszy plan. Jak to często bywa w przypadku uzależnień tak i tu osoba uzależniona nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu nawet pomimo widocznych objawów takich jak chociażby:
- zwiększone zaangażowanie w pracę,
- nieumiejętność dokonania oceny czasu spędzonego na zadaniach zawodowych,
- koncentrowanie się wyłącznie na pracy i niemożność jej zaprzestania,
- utrata satysfakcji z osiągnięć zawodowych,
- problemy w funkcjonowaniu społecznym.
O pracoholizmie mówi się wtedy, gdy lekarz rozpozna u pacjenta przynajmniej trzy wymienione wyżej objawy. Przy czym nie każda pracowita osoba musi cierpieć na te schorzenie. Jeśli osobie zdarzają się sporadyczne odchyły od normy i nie ma ona większych kłopotów z funkcjonowaniem w społeczeństwie, to naturalnie nie może być też mowy o zdiagnozowaniu u niej takiego zaburzenia. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas ma w swoim życiu lepsze i gorsze momenty, toteż czasem bywa i tak, że człowiek, by zapomnieć o kłopotach oddaje się w wir pracy. Nie oznacza to jednak jeszcze, że jest on pracoholikiem.
Przyczyny pracoholizmu są zresztą dużo bardziej złożone. Tych warto szukać w samym środowisku pracy, ponieważ specyfika pewnych zawodów wymusza konkretne zachowania. I tak na przykład wolne zawody (np. artystyczne) są na to mocniej narażone, ponieważ limit czasu pracy musi ustalić sobie sam pracujący, nad którym nierzadko nie jest sprawowana żadna fizyczna kontrola. Poza tym, szefowie freelancerów bardzo często oczekują pełnej dyspozycyjności, aktywności i podnoszenia swoich kwalifikacji. Pochłonięcie pracą jest, więc zupełnie nieświadome i spowodowane początkowo jedynie chęcią dorównania reszcie zespołu albo po prostu chęcią pozostawania stale w górze. Dla nich nie istnieje słowo „weekend” pojmowane tradycyjnie jako czas bezwzględnego odpoczynku. Oni będą go raczej traktować jako czas na dokształcanie się, po to, aby zabłysnąć w pracy albo okazję na to, ażeby dokończyć ważne projekty potrzebne na następny pięciodniowy tydzień roboczy.
Nie zawsze jednak pracoholizm rodzi się w środowisku czysto zawodowym. Zdarza się i tak, że ludzie obserwujący kult młodości obecnych czasów, a co za tym idzie również gonitwę za tym, by być na szczycie, bezwiednie uczą się tego schematu i przenoszą go do środowiska pracy.
Mimo to warto też mieć na uwadze, że (znowu) każdy z nas jest inny, a więc ludzie będą odczuwali presję społeczną w różnym nasileniu i naturalnie ich predyspozycje do zapadnięcia na pracoholizm również będą bardzo zróżnicowane. Takim podstawowym wyznacznikiem skłonności do pracoholizmu jest na pewno poziom radzenia sobie ze stresem. Lwia część grupy pracoholików to osoby, które dokładnie tego nie potrafią i zamiast starać się coś robić w celu zaradzenia problemowi oni wolą uciekać w pracę. Tak jest im łatwiej, choć w żadnym razie nie przybliża ich to do rozwiązania problemu w zamian wywołując frustrację i poczucie zataczania błędnego koła.
Nadchodzi jednak taki moment, że problemu nie da się już bagatelizować, ponieważ nabiera on dosłownie niebotycznych rozmiarów. Niestety w wielu przypadkach jest to moment krytyczny, a więc pozostaje wyłącznie wizyta u specjalisty i terapia indywidualna bądź grupowa i to też przy założeniu, że pracoholik w ogóle zechce szukać pomocy. Często jest bowiem zupełnie odwrotnie i jak przy każdym uzależnieniu główny zainteresowany twierdzi, że nic mu nie jest. Zaczyna się niepokoić, gdy jest już naprawdę źle, a pracoholizm rujnuje jego stan zdrowia lub relacje rodzinne. Podjęte już leczenie skupia się głównie na terapii behawioralnej i aby było skuteczne nie może być przerywane. Trzeba też mieć świadomość, że wspomniane już konsekwencje zdrowotne są naprawdę poważne, gdyż u wielu osób z powodu pracoholizmu dochodziło nawet do zawałów serca, udarów, wylewów mózgu, otyłości, a także schorzeń dotykających stawy.
Reasumując, pierwsze oznaki pracoholizmu powinny być czymś w rodzaju czerwonej lampki, która „zapala” się człowiekowi w głowie zawsze, gdy dzieje się coś niepokojącego. Powinny być motywacją, aby przede wszystkim zwolnić tempa w czym z pewnością może pomóc work-life balance. Nie ma sensu poświęcać swojego życia i zdrowia dla lepszych zarobków, dlatego jeśli czujesz, że masz problem z odstawieniem pracy, choćby na moment może warto jest zastanowić się nad pracą w formie zdalnej. Nie musiałbyś wówczas walczyć z presją czasu i miałbyś dosłownie nieograniczone możliwości, a twoje życie towarzyskie i rodzinne wcale, by na tym nie ucierpiało. Słowem odzyskałbyś szczęście i harmonię utraconą w wyniku pracoholizmu.
Zastanów się!