Już od kilku lat na rynek pracy wkracza pokolenie milenialsów i Zetek. Jak te dwa pokolenia radzą sobie w pracy, kiedy jedno z nich jest podwładnym a drugie szefem? Czego mogą wzajemnie się od siebie nauczyć?
W gwoli przypomnienia mianem „pokolenia Y/milenialsów” określa się pracowników urodzonych pod koniec lat 80-tych aż do roku 2000. Analogicznie, więc Zetki przyszły na świat w latach 2000 – 2012 i dopiero wkraczają na rynek pracy. Może zatem się tak zdarzyć nawet teraz, że osoby z pokolenia Y będą szefowały Zetkom. Warto, więc, by wiedzieli jak się z nimi obchodzić, bo mimo początkowego niezrozumienia, można się od tych osób naprawdę wiele nauczyć.
Tym bardziej, że wchodząc na rynek pracy tak naprawdę naśladuje się ludzi dookoła. Zarówno pod względem ubioru jak i rozmaitych zachowań, jak również ich braku, młody pracownik podąża za starszymi stażem kolegami, a w szczególności za szefem. Dla wielu pracowników z pokolenia Z nie było to jednak możliwe. Wkroczyli oni bowiem na zawodową ścieżkę w okresie lockdownu, a więc siłą rzeczy stali się częścią hybrydowego zespołu firmy. Tak, więc trudniej im jest również odbierać sygnały z zewnątrz.
Jak wszędzie są plusy i minusy tego typu interakcji. O co konkretnie chodzi?
- Osoby z pokolenia Z często chodzą do szefa, aby poskarżyć się na współpracowników. Traktują go trochę jak swojego rodzica, który przy pierwszej możliwej okazji da zespołowi burę. Trzeba im tłumaczyć, że szef rozwiązuje problemy zespołowe tylko w ostateczności. Gdy działanie na własną rękę nie zda egzaminu.
- Nadmierna emocjonalność Zetek może doprowadzić je do skrajności. Niepewność o to jak poradzą sobie z codziennymi wyzwaniami w miejscu pracy spędza im sen z powiek. Boją się, że nie podołają wyzwaniom, goniącym ich terminom albo problemom natury interpersonalnej (z reakcją na informację zwrotną na czele). Bardzo chcą to wyrazić, pragną, żeby ich usłyszano.
- Świetnie ustalają granice w pracy.
- Odczuwają duży niepokój, są nadobowiązkowi, czasem wyolbrzymiają problemy.
- Uczą bardziej ludzkiego podejścia do uczuć i emocji pracownika. Swojego szefa traktują niejako jak terapeutę.
- Wymagają delikatniejszych fedbacków – nie lubią protekcjonalnego tonu. Naturalne uwagi szefa odbierają nierzadko jako otwartą krytykę.
- Pracownicy z pokolenia Z uczą także szczerości oraz zachowywania równowagi pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że nie chcą na przykład odbierać zawodowych telefonów w środku nocy ani nie zostają do późna w pracy. Co najważniejsze (w przeciwieństwie do starszych kolegów) kompletnie nie mają z tego powodu wyrzutów sumienia.
- Nie mają żadnego kłopotu z wielozadaniowością. Mają do tego stopnia podzielną uwagę, że uważają to nawet za coś naturalnego.
- Ludzie z tej generacji bardzo często uważani są za egoistów co nie do końca jest prawdą. Oni stawiają po prostu na siebie i na swój samorozwój. Nie będą się poświęcać.
- Świat nowych technologii i nowinek technologicznych nie ma przed nimi żadnych tajemnic, Czują się tam wręcz jak ryba w wodzie niewątpliwie motywując starsze roczniki do nauki pracy zdalnej.
- Elastyczność to też coś co wyróżnia Zetki z tłumu. One nie mają problemu z tym, żeby wykonać zlecenia dla kilku pracodawców. Potrafią genialnie zarządzać czasem, który bardzo sobie cenią. To zdecydowanie cechy pożądane na rynku pracy w każdym możliwym momencie.
Przykłady oczywiście można by mnożyć. Jednakże podsumowując to co najbardziej rzuca się w oczy to to, że Zetki uczą lżejszego podejścia do pracy i łagodniejszego traktowania pracownika oraz stawiania na siebie. Pokolenie Y może skłonić ich natomiast do otwarcia się, opuszczenia globalnej wioski na rzecz życia w realnym świecie.